Krzysztof Kotyniewicz prezes Polskiego Związku Głuchych

Jak usłyszeć potrzeby osób głuchych?

Szacowany czas czytania: 11 minut

Dziś w tworzeniu świata przyjaznego osobom głuchym największym problemem nie są bariery technologiczne, ale brak świadomości problemów, z jakimi głusi zmagają się na co dzień – wyjaśnia Krzysztof Kotyniewicz, prezes Polskiego Związku Głuchych.

Autor: Wojciech Teister

  • Osoby głuche i ze znacznym ubytkiem słuchu to bardzo duża część społeczeństwa.
  • Ostatnie dekady przyniosły rewolucyjne zmiany technologiczne pozwalające na poprawę komfortu życia osób ze szczególnymi potrzebami, ale sama technologia nie rozwiązuje problemu – w parze z nią musi iść świadomość społeczna wyzwań, z jakimi na co dzień zmagają się głusi i niedosłyszący.
  • Centrum Komunikacji pomoże w znacznym stopniu zniwelować bariery w komunikowaniu się.
  • Pętle indukcyjne mogą być bardzo pomocne dla osób korzystających z aparatów słuchowych, jednak, aby tak się stało, konieczne jest ich właściwe użytkowanie.
  • Tworzenie przestrzeni dostępnej jest w interesie całego społeczeństwa, nie tylko osób ze szczególnymi potrzebami.

Wyobraź sobie świat, w którym nie słyszysz dźwięków. Nie ma w nim nie tylko hałasu, ale też muzyki. Nie rozumiesz wypowiadanych przez innych słów. Dalej? Nie słysząc, nie mogłeś nigdy nauczyć się języka, w którym porozumiewają się wszyscy wokół. A przez fakt, że ludzie w Twoim otoczeniu potrafią komunikować się ze sobą, niewielu podejmuje wysiłek, by zrozumieć Ciebie.

Często w takiej rzeczywistości funkcjonują osoby głuche. Choć nieco ponad 200 lat temu udało się wypracować tak ważny dla nich język migowy, wciąż z punktu widzenia większości mogą wydawać się statystycznie niewielką grupą społeczną. A jednak każda i każdy z nich żyje w tym samym świecie, co osoby słyszące. Naturalnym zadaniem społeczeństwa powinno być więc budowanie rzeczywistości takiej, która w maksymalnym stopniu pozwoli zniwelować barierę, jaką stanowi brak lub znaczny ubytek słuchu.

Miasto ciszy, miasto technologii

Zróbmy mały eksperyment myślowy. Wyobraź sobie, że jedziesz na wycieczkę do – powiedzmy – Przemyśla. Piękne miasto na Podkarpaciu, którego historia sięga czasów wczesnego średniowiecza. Gdzie nie spojrzysz tam zabytki położone wśród pofalowanego, malowniczego terenu nad rzeką San. Chcesz zapytać o drogę na stare miasto, ale żadna z napotkanych osób Cię nie rozumie. Nikt nie potrafi odpowiedzieć na Twoje pytanie o lokalizację dworca, informacji turystycznej, a nawet wskazać, gdzie znajduje się najbliższy przystanek autobusowy. O opowiedzeniu historii miasta możesz zapomnieć. Co więcej nie możesz nawet złożyć zamówienia w restauracji czy zrobić zakupów w sklepie – z tego samego powodu. Nie dlatego, że napotkani przez Ciebie ludzie nie lubią obcych, albo nie mają wiedzy na te tematy. Mają. Oni po prostu nie rozumieją Twoich pytań. Bo nie słyszą Twojego głosu. W całym mieście panuje cisza. Wszyscy komunikują się ze sobą za pomocą nieznanych Ci, wykonywanych za pomocą dłoni znaków i mimiki twarzy.

Tak, to był tylko eksperyment. Na jego potrzeby odwróciliśmy proporcje osób głuchych i słyszących. W rzeczywistości zdecydowana większość mieszkańców Przemyśla słyszy i mówi w języku polskim. Ale gdyby zebrać wszystkie mieszkające w Polsce osoby głuche, posługujące się jako pierwszym językiem, polskim językiem migowym, byłoby ich niemal 60 tys. Dokładnie tyle, ile wynosi obecnie populacja Przemyśla. Czy po tym eksperymencie nadal osoby te wydają się statystycznie niewielką grupą?

Głusi od lat komunikują się między sobą za pomocą języka migowego, ale na co dzień, gdy przebywają głównie w środowisku osób słyszących funkcjonowanie to jest znacznie utrudnione.

Pierwsze dwie dekady XXI wieku przyniosły wiele technologicznych rozwiązań, które pozwalają na przeskoczenie przynajmniej części barier, z którymi osoby głuche musiały się zderzać jeszcze kilkanaście lat temu. Z całą pewnością przełomem było wynalezienie i upowszechnienie smartfonów – dziś w jednym urządzeniu można znaleźć m.in. aplikacje umożliwiające transkrypcję języka mówionego na tekst w czasie rzeczywistym, videokomunikatory, dzięki którym można rozmawiać z osobami z drugiego końca kraju czy świata w języku migowym, a rozwój sztucznej inteligencji sprawił, że trwają zaawansowane prace nad stworzeniem awatara – wygenerowanego komputerowo – tłumacza języka migowego. I chociaż takiemu cyfrowemu tłumaczowi wciąż daleko do jego realnego odpowiednika, to w sytuacji ogromnego deficytu prawdziwych tłumaczy rozwój tego projektu ma ogromne znaczenie w budowaniu bardziej dostępnego świata.

Coraz popularniejsze stają się również inne rozwiązania technologiczne, jak na przykład opracowana po raz pierwszy jeszcze w latach 30. XX wieku pętla indukcyjna – urządzenie, które w sposób znaczący poprawia jakość działania aparatu słuchowego poprzez wzmocnienie dzięki falom elektromagnetycznym pożądanego dźwięku (więcej o pętlach indukcyjnych przeczytasz TUTAJ). Dzięki uchwalonej w 2019 r. ustawie o dostępności do wyposażenia w taki sprzęt zostały zobowiązane praktycznie wszystkie instytucje publiczne.

A jednak sam rozwój technologii nie rozwiązuje wszystkich problemów. Nawet dostęp do zaawansowanych rozwiązań nie przyniesie optymalnego efektu, jeśli nie pójdzie za nim realne zrozumienie potrzeb osób głuchych i niedosłyszących. Czyli zmiana myślenia o tym, jak budować bardziej dostępny świat.

Wiedzieć, zrozumieć, usłyszeć innych

O problemach, z jakimi spotykają się osoby głuche z powodu niskiej świadomości społecznej oraz o ich realnych potrzeb opowiedział nam Krzysztof Kotyniewicz, prezes Polskiego Związku Głuchych.

Często problemem jest nie tyle brak możliwości komunikacyjnych czy zła wola słyszącej części społeczeństwa, co niewielka wiedza o tym, z jakimi problemami zmagają się głusi. Wiele osób słyszących nie ma na przykład świadomości, że nie ma jednego, powszechnie stosowanego języka migowego, ale są narodowe odmiany tego języka – na przykład polski język migowy (PJM), niemiecki język migowy czy ukraiński język migowy. Co więcej, PJM nie jest bezpośrednim przełożeniem na gesty mówionego języka polskiego. To de facto odmienne języki i dla wielu osób głuchych to polski język migowy jest pierwszym językiem, a polski język to język drugi, często nie w pełni zrozumiały. W praktyce tworzy to prozaiczne, ale nieznane osobom słyszącym problemy. Jakie? Choćby problem ze zgłoszeniem wypadku w krajowym systemie ratownictwa. Powstała co prawda oparta o dość czytelne piktogramy aplikacja pozwalająca wezwać służby ratunkowe, ale już po ich wezwaniu dalszy kontakt z osobą głuchą jest prowadzony przez ratownictwo drogą smsową. Dochodzi więc do sytuacji, gdy taka forma kontaktu bywa dla zgłaszającego niezrozumiała.

Z tego rodzaju problemami osoby głuche spotykają się jednak nie tylko w sytuacjach stosunkowo rzadkich, jak uczestnictwo w wypadku, ale również w wielu sprawach codziennych, takich jak wizyta u lekarza, rozmowa o pracę czy choćby codzienne zakupy lub korzystanie z usług takich jak odbiór przesyłki kurierskiej lub telefoniczne zamówienie pizzy. Wyobraź sobie, że jesteś osobą posługującą się na co dzień językiem migowym, język polski nie jest dla Ciebie podstawowym sposobem komunikacji i chcesz umówić telefonicznie wizytę u lekarza lub zamówić jedzenie z dostawą. Czy teraz rozumiesz nieco lepiej z jak podstawowymi trudnościami mierzą się każdego dnia osoby z niepełnosprawnością słuchu?

Centrum komunikacji jedną z najpilniejszych potrzeb

Na konieczność stworzenia  Centrum Komunikacji wskazuje Strategia na rzecz Osób z Niepełnosprawnościami na lata 2021-2030 stworzona w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej w mijającej kadencji sejmu. Jest to rozwiązanie, które w oparciu o dostępną dziś technologię  sprawi, że osoby głuche dzięki połączeniu z tłumaczem PJM uzyskają dostęp do wielu usług, które dziś są dla nich trudnodostępne lub zupełnie niedostępne. Jak miałoby działać? Powinno być  czynne 24 godziny na dobę, zatrudniać tłumaczy języka migowego oraz specjalistów do spraw transkrypcji mowy, być dostępne dla osób głuchych dzięki videopołączeniu z poziomu smartfona. W ramach Centrum tłumacze udzielać będą  wsparcia komunikacyjnego w załatwianiu podstawowych potrzeb – od spraw urzędowych, po telefoniczne zakupy. Czy potrzeba, by załatwiali także tak zwyczajne sprawy? Na to pytanie można odpowiedzieć również pytaniem: A dlaczego to, co jest normą dla osób słyszących ma być niedostępne dla osób o szczególnych potrzebach? Polski Związek Głuchych testował już takie Centrum w ramach projektu „Włączenie wyłączonych – aktywne instrumenty wsparcia osób niepełnosprawnych na rynku pracy” ale tylko w zakresie dostępności komunikacyjnej na rynku pracy. Etap pilotażu zakończył się w lipcu br. powstaniem Modelu Centrum Komunikacji, który stanowi gotowe narzędzie do wdrożenia. Pytanie tylko czy w nowej perspektywie budżetu unijnego znajdą się środki na jego powołanie. Tworząc instrument PZG wzorowało się na wideoinfolinii covidowej, którą  utworzyło we współpracy z Ministerstwem Funduszy w trakcie trwania pandemii, aby wspierała osoby głuche w kontaktach z placówkami służby zdrowia. O jej powodzeniu niech świadczy fakt, że funkcjonowała przez cały okres pandemii i cieszyła się ogromnym zainteresowaniem osób głuchych.

Dlaczego Centrum Komunikacji jest  tak ważne? Bo blisko 60 tys. osób posługujących się polskim językiem migowym jako pierwszym językiem żyjąc  na terenie całego kraju ma ograniczony  dostęp do certyfikowanych, profesjonalnych tłumaczy: w całej Polsce jest ich około 200 i o ile w dużych miastach nie jest jeszcze najgorzej, o tyle w mniejszych miasteczkach i na wsi takich tłumaczy prawie nie ma. Centrum komunikacji nie tylko ułatwiłoby dostęp do tłumaczy, bo świadczyłoby usługę w czasie rzeczywistym, online, ale również zoptymalizowałoby koszty, ponieważ tłumacz nie traciłby czasu na przykład czekając z głuchym pacjentem w kolejce do lekarza – tylko łączyłby się na sam czas trwania wizyty.

Pętla indukcyjna musi działać, czyli nie wystarczy sama obecność sprzętu

– Aby zbudować bardziej dostępny świat nie wystarczy zaawansowany sprzęt. Potrzebna jest także dobra wola, wzajemne zrozumienie swoich potrzeb i trudności, a także wiedza o tym, jak z danego sprzętu korzystać – mówi mi Krzysztof Kotyniewicz. – Wielokrotnie spotykam się z sytuacjami, gdy w różnego rodzaju urzędach czy instytucjach są co prawda obecne pętle indukcyjne, ale albo nie działają poprawnie, albo personel nie wie jak właściwie z takiego sprzętu korzystać. Zdarzyła mi się nawet sytuacja, gdy w pewnym miejscu znalazłem informację o wyposażeniu w pętle indukcyjne, więc zapytałem osobę z personelu, gdzie je znajdę. Ta z dumą pokazała mi nieodpakowane jeszcze urządzenie. Wymóg z ustawy o dostępności był spełniony? Był. Czy to cokolwiek zmieniło w życiu osób, które z pętli mogłyby skorzystać? Nie – podkreśla prezes Polskiego Związku Głuchych. – A wystarczyłoby w sposób rzetelny i praktyczny przeszkolić personel – dodaje.

– Drugą stroną medalu jest potrzeba jasnego i aktywnego komunikowania swoich potrzeb ze strony osób słabosłyszących i głuchych. To możliwe szczególnie przy wydarzeniach z rejestracją uczestników. Zapewnienie wszystkich możliwych ułatwień dostępu często przekracza możliwości budżetowe organizatorów, jednak gdy dostaną jasny komunikat od uczestnika o tym jaka konkretnie pomoc jest potrzebna, będzie znacznie łatwiej ją zapewnić. Ważne jednak, by poprosić o konkrety. Sama informacja, że uczestnik jest osobą głuchą może jeszcze nic nie mówić osobie odpowiedzialnej za rejestrację – podkreśla Kotyniewicz.

Dostępna przestrzeń jest w interesie nas wszystkich

Osoby w pełni sprawne mogą czasami ulegać złudzeniu, że tworzenie czy przekształcanie przestrzeni w bardziej dostępną wiąże się z wysokimi kosztami, w sytuacji, gdy ze zmian skorzystają nieliczni. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze dostęp do codziennych usług nie powinien być traktowany jako rodzaj luksusu, ale jak prawo człowieka. I z tego powodu powinniśmy robić wszystko, by życie osób ze specjalnymi potrzebami było jak najbardziej zbliżone pod względem dostępu do różnego rodzaju dóbr i usług do życia osób bez takich potrzeb.

Drugim argumentem za budowaniem świata maksymalnie dostępnego jest fakt, że z wielu ułatwień, które powstały z myślą o osobach ze szczególnymi potrzebami z czasem zaczęliśmy korzystać wszyscy. Nagrania czytanych książek stworzono z myślą o osobach niewidomych i niedowidzących – dziś audiobooki są równie popularne jak tradycyjne książki i korzystamy z nich masowo.

Jest też trzeci aspekt, który każe nie odkładać spraw dostępności na nieokreśloną przyszłość.

– Nasze społeczeństwo starzeje się bardzo szybko. Z każdym kolejnym rokiem coraz więcej osób będzie potrzebowało różnego rodzaju ułatwień dostępu. Im bardziej dostępny świat stworzymy dziś, tym łatwiej będzie nam samym funkcjonować w nim w przyszłości – podsumowuje Krzysztof Kotyniewicz.